Komentarze: 0
dzieki! :)Twoje opinie naprawde sa dla mnie cenne i prosze o wiecej ;-)
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
dzieki! :)Twoje opinie naprawde sa dla mnie cenne i prosze o wiecej ;-)
*PuBapka [mierci*
Z Dorot przyjazniBam si ju od wielu lat. Zawsze trzymaBy[my si razem. Nawet w przedszkolu wszyscy uwaali nas za papuki nierozBczki. ZdarzaBy si sprzeczki, kBótnie, ale gniew mijaB nam bardzo szybko. Nie mogBy[my bez siebie wytrzyma. Midzy nami nie byBo adnych tajemnic. ZnaBy[my wszystkie swoje sekrety. Razem omawiaBy[my wzloty i upadki, pierwsze miBo[ci, niepowodzenia. MiaBy[my jeszcze wiele innych, wspaniaBych koleanek, ale to wBa[nie w swoim towarzystwie czuBy[my si najlepiej.
:)Problemy pojawiBy si wraz z pój[ciem do nowej szkoBy. Odtd nie czuBy[my, aby BczyBa nas ze sob nierozerwalna wiz. Owszem, spotykaBy[my si niemal w kad sobot i niedziel. Nigdy tematy nam si nie wyczerpywaBy. My[laBam, e nadal nie ma midzy nami adnych tajemnic, jednak czuBam, e wicej dzieli nas, ni Bczy.
Pewnego dnia dostaBam od rodziców pienidze. ByB to prezent na pitnaste urodziny. Pomy[laBam, e nadarzyBa si dobra okazja, aby wybra si z Dorot do miasta. Dawno si nie widziaBy[my. Najpierw pomogBaby mi wybra jakie[ spodnie, a potem poszByby[my na pizz. Uradowana zadzwoniBam do przyjacióBki, jednak ona odmówiBa spotkania. MiaBa bardzo dziwny gBos. ChciaBam z ni dBuej porozmawia, spyta, co si staBo, ale odparBa, e ma bardzo maBo czasu. ZaczBam si niepokoi. PeBna obaw, z nie najlepszym humorem poszBam do miasta z mam. OdwiedziBy[my wiele sklepów, ale nie mogBam wybra niczego dla siebie. CaBy czas prze[ladowaBo mnie dziwne przeczucie, e z Dorot nie dzieje si nic dobrego.
W koDcu udaBo mi si wybra spodnie. Humor nieco mi si poprawiB, ale zBe przeczucia nie odstpowaBy mnie ani na krok. Nagle spostrzegBam co[ bardzo niepokojcego. Nie chciaBam wierzy wBasnym oczom. Wzrok mnie jednak nie myliB. UjrzaBam Dorot w towarzystwie kilku starszych chBopców i dziewczyn, którzy cieszyli si w naszym mie[cie nie najlepsz opini. PrzyjacióBka zmierzaBa w moim kierunku. ByBa coraz bliej. ChciaBam si z ni przywita, ale minBa mnie z obojtn min, nie mówic nawet mojej mamie dzieD dobry , co w jej przypadku byBo naprawd bardzo dziwne.
PokBóciBy[cie si?- spytaBa mama. Nie wiedziaBam, co odpowiedzie. ByBam zszokowana takim zachowaniem Doroty. ZaczBam martwi si o ni jeszcze bardziej ni dotychczas.
Od tamtego wydarzenia minBo kilka dni. DzwoniBam do przyjacióBki wiele razy. Za kadym razem jej rodzice o[wiadczali, e nie ma jej w domu. Nawet wtedy, gdy dzwoniBam bardzo pózno. ByBam rozgoryczona. MiaBam al do niej, e zostawia mnie dla swoich nowych znajomych, nie poznaje na ulicy. Od koleanek z klasy Doroty dowiedziaBam si, e bardzo czsto opuszcza lekcje. Có... Nie oszukujmy si. Ona wcale nie bywa na zajciach! Ponadto, poycza od koleanek pienidze, których nie oddaje. ZaczBa si gorzej ubiera, wyglda na przemczon i ma problemy w nauce. Moje obawy mnie przerastaBy. WyobraaBam sobie najgorsze rzeczy. Skoro wdaBa si w nieodpowiednie towarzystwo, to, kto wie, jak si to dla niej skoDczy... MijaBy dni, miesice. PróbowaBam nawiza z ni jaki[ kontakt. Nic nie przynosiBo rezultatu. Telefony pozostawaBy bez odzewu.
PrzyszedB dzieD, kiedy nagle poczuBam, e znowu musz odwiedzi dawn przyjacióBk. Niestrudzona niepowodzeniami wybraBam si do Doroty. ByBa niedziela. WziBam ze sob ciasteczka domowej roboty i nowe zdjcia. O dziwo, zastaBam j w domu. W progu przywitaBa mnie mama Doroty. PowiedziaBa, e jej córka ostatnio niezbyt dobrze si czuje, a rozmowa ze mn moe przynie[ jakie[ rezultaty. WeszBam do pokoju Doroty. LeaBa w Bóku. Wszdzie porozrzucane byBy jej ubrania. ZnikBa wiea, komputer, pByty, kasety i inne warto[ciowe przedmioty. Nie wiedziaBam, co si dzieje. Dorota spojrzaBa na mnie i... u[miechnBa si lekko. PowiedziaBa, e musi ze mn powanie porozmawia. Ju po chwili obejmowaBam j. Obie pBakaBy[my. WyznaBa, e... zaczBa bra narkotyki. Nie wiedziaBa wcze[niej jak ma mi o tym powiedzie. ByBam pierwsz osob, której si zwierzyBa. Nie mogBam w to uwierzy. Moja przyjacióBka narkomank? Przecie mama wielokrotnie stawiaBa mi Dorot za wzór. Czy mog jej pomóc? Jeeli tak, to jak to zrobi? BiBam si z my[lami...
Wszystko zaczBo si od tego, e poznaBa na dyskotece bardzo miBego chBopaka. ByB inny od tych, których znaBa z klasy, osiedla. MogBa porozmawia z nim o wszystkich swoich kBopotach, zmartwieniach. ZaufaBa mu. Kiedy zaproponowaB jej tabletk, która rozwizaBaby wszystkie szkolne i domowe kBopoty, wpBywowa Dorota zgodziBa si bez namysBu.
Totalny odlot . Tak opisaBa pocztkowy stan swojego ciaBa po przyjciu narkotyku. PrzestaBa przejmowa si ocenami, nie musiaBa bez przerwy stara si, aby sprosta wymaganiom nauczycieli i rodziców. Krótko po tym, kiedy dostaBa kilka darmowych prezentów od chBopaka, zaczBo jej tego brakowa, a uprzejmo[ przyjaciela si skoDczyBa. ZauwayB, e ma Dorot w gar[ci. Szybko zmieniB swoje zachowanie. Dziewczyna byBa zrozpaczona. ZaleaBo jej na nim, a jednocze[nie coraz bardziej brakowaBo odskoczni od problemów. KupiBa dziaBk. Szybko skoDczyBy jej si wszystkie oszczdno[ci. Pamitam, jak Dorota opowiadaBa mi, e kiedy uzbiera duo pienidzy, a bdziemy wtedy starsze, pojedziemy na nasze wspólne wakacje. Biedna... StraciBa nawet marzenia... Po pewnym czasie zaczBa okrada rodziców. Zapracowani, nie[wiadomi problemów córki, nie zauwaali, gdy z portfeli zaczBy znika im banknoty. Ojciec, kierownik dobrze prosperujcej firmy, mógB pozwoli sobie na wiele wydatków. Dorota korzystaBa z tego. Wielokrotnie prosiBa go o pienidze na ksiki, opBaty w szkole, wycieczki klasowe. W koDcu zaczBa oddawa swoje rzeczy. Kiedy nie przyjBa narkotyku, czuBa straszny ból. Nie miaBa ju za co kupi dragów. Rodzice zaczli co[ podejrzewa, wic przestaBa prosi ich o pienidze na wycieczki, ksiki i inne niezbdne rzeczy. Pseudoprzyjaciele dali odczu Dorocie, e moe na nich polega...
Zaoferowali poyczk. DostaBa od nich kilka dziaBek. Na zwrócenie dBugu miaBa nieograniczony czas, jednak znajomi prdko dali o sobie zna. Dzwoniono do niej, zaczto j nachodzi w domu. Dlatego wBa[nie nie podnosiBa sBuchawki, kiedy do niej dzwoniBam. BaBa si. Nie wiedziaBa, co robi. WiedziaBa tylko jedno: e chce si jak najszybciej od tego uwolni.
SiedziaBy[my wtedy z Dorot bardzo dBugo. Pierwszy raz od tak dawna rozmawiaBy[my ze sob szczerze. U[wiadomiBam sobie, e tak bardzo bliska mi osoba ociera si o [mier. Na szcz[cie nie byBo za pózno. NamawiaBam Dorot, aby[my wspólnie porozmawiaBy o tym z jej rodzicami. Po pewnym czasie zgodziBa si. Rodzice zawiadomili policj, a przyjacióBka na dBugo trafiBa do szpitala. Nie mogBam nawet przyjeda w odwiedziny. Przez rok miaBy[my ze sob tylko telefoniczny kontakt. BrakowaBo mi jej...
Lokalni dealerzy zostali zlokalizowani przez wBadze. Dorota wróciBa do zdrowia. Wyglda ju teraz znacznie lepiej. Nigdy adna z nas nie zapomni, co si staBo, lecz najwaniejsze jest to, e nadal mamy siebie. Nasza przyjazD przetrwaBa, wróciBy marzenia i plany na przyszBo[. Dorota miaBa wiele szcz[cia. Nie kademu narkomanowi udaje si wyj[ z naBogu. W tych trudnych chwilach bardzo wane jest zrozumienie, wsparcie duchowe i pomoc bliskich. Nic bardziej nie dodaje chci do ycia ni nadzieja, e po pokonaniu granicy naBogów, uzalenieD, [mierci znajduje si nowa, lepsza przyszBo[ i mona j z kim[ podzieli. Pamitajmy o tym. Nie zostawiajmy tych, którzy nas potrzebuj. Nawet drobna pomoc, taka jak szczera rozmowa, danie komu[ poczucia bezpieczeDstwa i oparcia, moe ocali czyje[ ycie. By moe dziki nam uda si wyswobodzi czyj[ dusz z puBapki [mierci...
nie jest oparte na faktach autentycznych!!!
Czy to, co przez tyle lat byBo dla nas tematem tabu teraz ley w zasigu rki?
Wczoraj, tj. 14.05.2033 w póznych godzinach wieczornych, w województwie ...........w mie[cie .............. wyldowaB prom kosmiczny istot pozaziemskich, które najprawdopodobniej przybyBy do nas z planety Mars. Zwiadczy o tym obecno[ czerwonego pyBu na obrzeach statku. Naukowcy potwierdzili t tez poprzez porównanie próbek pyBu z tymi, które wcze[niej zebraBa sonda wysBana przez Amerykanów. Naszym reporterom udaBo si przeprowadzi wywiad ze [wiadkami tego niesamowitego zdarzenia. Oto, co udaBo nam si zanotowa:
- WidziaBem, jak pewien pojazd, zniajc si ku ziemi, zaczB ldowa na Placu Wolno[ci. WidziaBem wszystko z okna mojego domu. Maszyna byBa srebrnego koloru z czerwonym podwoziem (efekt czerwonego pyBu- przyp. red.). Wszdzie migotaBy kolorowe [wiateBka. Nie udaBo mi si zobaczy nic wicej, gdy promieD lasera, który wydostaB si z pojazdu, sprawiB, e straciBem wzrok. Nie wiem na jak dBugo.-PowiedziaB pan Marek Kowalewicz, 45-letni mieszkaniec .............. Pan Marek jest obecnie w szpitalu i czeka go operacja regeneracji nerwu wzrokowego. {yczymy mu szybkiego powrotu do zdrowia. Nastpn osob, z któr udaBo nam si porozmawia jest pani Maria Stefankowska. Pani Maria miaBa wicej szcz[cia ni pan Marek, gdy byBa ubrana w promieniochronny skafander, którego nie jest w stanie namierzy aden radar. PracowaBam wBa[nie w moim maBym laboratorium, gdy nagle usByszaBam potworny huk.. WyjrzaBam przez okno. Moim oczom ukazaB si ogromny statek kosmiczny z du ilo[ci [wiateB, który o[wietliB caBe nasze osiedle. Na pocztku pomy[laBam, e s to jakie[ wiczenia wojskowe, lecz zaraz u[wiadomiBam sobie, e adne wojsko nie zgodziBoby si na ldowanie w miejscu, gdzie stoi ogromna fontanna, na któr nasze miasto zbieraBo fundusze przez ponad 15 lat. Z promu wyszBo pi dziwnych postaci. W ogóle nie przypominaBy mi tych, które widziaBam w ksikach o UFO. MiaBy dBugie rce, dBugie, patykowate nogi i olbrzymie gBowy bez uszu i ust. Tyle zdyBam zauway, kiedy nagle straszliwe zimno przeszyBo mnie a do szpiku ko[ci. WróciBam do domu i dotd nie mog otrzsn si z tego co przeyBam.-Zdobyte informacje s dla nas bardzo cenne, gdy wicej osób nie zgodziBo si na rozmow z nami w obawie przed zemst ze strony istot pozaziemskich. Naukowcy z caBego [wiata zostali ju powiadomieni o tej wizycie i kilku z nich jest ju na tropie Marsjan. Musieli oni zdecydowa si na dBuszy pobyt na naszej planecie. Kilku inynierów odwayBo si zbada wntrze statku pozostawionego przez przybyszów. Jak si okazaBo, po wej[ciu w atmosfer ziemsk uszkodzone zostaBy bazy danych w komputerach istot i musiaBy si one zdecydowa na ldowanie awaryjne. Teraz pod postaci zwykBych ludzi przemierzaj one nasz glob w poszukiwaniu zamiennych cz[ci do ich statku. Niestety, nie jeste[my jeszcze tak rozwinici pod wzgldem technicznym jak oni, wic chyba nie bdziemy mogli im pomóc. Nie musimy si niczego obawia ze strony naszych niezapowiedzianych go[ci. Bez specjalistycznego sprztu s oni bezbronni, a ci, którzy ich widzieli stwierdzili, i nie maj przy sobie adnej broni. Pan John Stephan z uniwersytetu w Californi próbowaB nawiza kontakt ze spotkanym przypadkowo Marsjaninem. StwierdziB, e nie ma innej metody kontaktu z nimi, ni posBugiwanie si biegle kodem binarnym. To jest klucz do caBego kosmosu!- PowiedziaB pan John.
Czy przy odrobinie szcz[cia przybysze spróbuj si z nami porozumie i opowiedz nam o swoim yciu, kosmosie, gwiazdach i nieznanych nam planetach? A moe powinni[my si cieszy, e statek kosmiczny wyldowaB wBa[nie na naszej planecie i mamy okazj przey jakie[ interesujce wydarzenie? Przecie jeste[my pierwszym pokoleniem, które uwierzyBo, e ycie pozaziemskie istnieje naprawd i to wBa[nie my mamy szans pozna fakty. Naukowcy mog wreszcie odpowiedzie sobie na pytania, które drczyBy ludzko[ od tylu wieków. Czy uda nam si zaprzyjazni z tymi istotami? Pamitajmy, e Nic dwa razy si nie zdarza i nie zdarzy (...) , dlatego powinni[my uy wszelkich sposobów na nawizanie jakiejkolwiek wizi z nimi, gdy taka okazja moe si ju nigdy nie powtórzy, co u[wiadamia nam WisBawa Szymborska w swoim wierszu Nic dwa razy . A nawet, je[li ta wizyta nie przyniesie nam adnych korzy[ci, to pamitajmy, e mamy nasz [wiat, który stoi otworem dla wszystkich, a zBe godziny mijaj. Po nich przychodz nowe, lepsze dni i nios nam nowe szanse i moliwo[ci. Nie zmarnujmy tego...
wrocilam do domu :). niedlugo ide na trening. trenuje boks i aerobik, ale nie wygladam jak kobieta z przewaga testosteronu, ktora przedawkowala sterydy. wygladam normalnie. mam ciemne wlosy do uszu, ciemne oczy, jestem niziutka (164). dzisiaj zerwalam ze swoim chlopakiem. obrazil sie na mnie, bo poszlam wczoraj odebrac soczewki zamiast isc z nim. dziwny chlopiec... trudno. nie zrozumial mnie teraz, nie zrozumialby nigdy. tak juz jest. trudno. nie lubie jak ktos zarrzuca mi cos. albo np. w szkole niektorzy twierda ze jestem falszywa. buahahahahaha... jeszcze nie powiedzialam o nikim nic takiego, co mogloby komus zaszkodzic. skoro maja takie zdanie, ich sprawa. ja tam nie bede im nic na sile udowadniac. zreszta, wiem ze dziewczyny w pewnym sensie czasem obgaduja mnie z zazdrosci. nie chce sie o tym wypowiadac. ale nie jest tak ze jestem jakas pustelnica. jestem dosyc przebojowa osoba i znajduje kontakt ze wszystkimi. jednak pomimo tego ze mam duzo znajomyc, lubie czasami pobyc sama, pomyslec nad wszystkim. kazdy chyba tego potrzebuje.
o, wlasnie moja mamuska przyszla z pracy. fajnie. ja niedlugo wychodze. aha, pytal mnie ktos czy lubie prawdziwych skate'ow, czy tylko chlopcow w szerokich portkach. oczywiscie, lubie chlopakow na deskach. sama tez probowalam jezdzic, jak bylam w Niemczech. bylo spoko. chcialam kiedys kupic sobie swoja deske, ale jakos nigdy nie bylo specjalnie funduszy. zawsze sie pojawial jakis nowy wydatek, ktory wydawal mi sie wazniejszy. moze innym razem...
koncze na razie. zaraz bede sie szykowac na trening. pozdrawiam wszystkich. buziaczki. papapapapa